KOLOROWE PARASOLE

W październikowy dzień mgłą srebrzystą zasłany,
Kiedy na drogach, dróżkach, trawnikach
rozścieliły się złoto-brązowo-czerwonym kobiercem
prześliczne kolorowe liści dywany
Z brzuchatych chmur, nisko nad ziemią wiszących,
gdy w żaden sposób nie mogło się przebić przez nie
tęczowe gorące słońce,
Sypnął dzwoniącym, srebrzystym maczkiem
jesienny kapuśniaczek.
Był bardzo gęsty, zimny, przesłaniał cały świat
Kropił na świerki, sosny, modrzew, igły,
i oczywiście na drzewa liściaste, drżące z chłodu
na purpurowe jarzębin grona.
Wydawać by się mogło, że rozsmucony do głębi jesienią
cały świat po prostu w rozpaczy kona...
Aż nagle, w jednej dosłownie chwili
Jesienny smutny świat rozkwitł tysiącem różnobarwnych
parasoli: złocistożółtych, czerwonych, błękitnych
granatowych, kilkoma zielonymi, czarnymi
I naraz w rozpłakanym parku zrobiło się radośnie!
Zziębnięte, mokre drzewa wspomniały o wiośnie,
o zieleni wiosennej, o czystym, błękitnym niebie...
A smoliste gawrony siedzące wysoko, w konarach drzew,
Ze zdumienia, zachwytu, radości pomyślały:
„Jakie śliczne są te parasole...
Choć to jesień, to jest tak kolorowo,
jakby świat rozpromienił się wiosną
jej radością, miłością do świata...
Ten jesienny dzień też może być śliczny,
z przepięknymi kolorowymi parasolami
całkiem, całkiem jest sympatyczny!”

 

Katarzyna Wilczyńska